Zdaniem przedstawicieli VdKI po wycofaniu się z energetyki jądrowej w RFN „aniołem stróżem” pozostanie węgiel kamienny
#węgiel kamienny, #gaz zimny, #Energiewende, #VdKI
Zdaniem Christiana Geinitza z „Frankfurter Allgemaine” (23.11.2023), który powołuje się na badania i argumenty przedstawicieli Stowarzyszenia Importerów Węgla (der Verein der Kohlenimporteure − VdKI), władze federalne planują wymierzenie „podwójnego ciosu” w niemiecką energetykę, ponieważ po rezygnacji z energii jądrowej konsekwentnie opowiadają się za wygaszeniem mocy z węgla.
Według przedstawicieli VdKI jest mało prawdopodobne, aby wycofanie się z węgla na całym obszarze RFN zostało przesunięte na 2030 r., gdyż węgiel pozostaje ważnym paliwem w ramach stabilizacji systemu elektroenergetycznego, a projektowane zastąpienie go w podstawie systemowej skroplonym gazem ziemny (LNG) jest wariantem droższym i mniej bezpiecznym dla klimatu. Tym bardziej jest to istotne, że obecnie Niemcy importują więcej energii elektrycznej, niż eksportują (i według dostępnych prognoz ta tendencja utrzyma się do 2050 r.). Krytykując zamierzenia władz federalnych podkreślono, że podjęte plany o rezygnacji z węgla jako surowca energetycznego wydają się niezwykle trudne do realizacji w zakładanych terminach (Niemcy Zachodnie do 2030 r., a pozostała część landów w 2038 r.), gdyż tzw. podwójne wycofywanie się (z energii jądrowej i węgla) idzie w parze z dynamicznym rozwojem energii odnawialnej.
Ze względu na specyfikę funkcjonowania dominującego OZE, system ma być wspierany za pomocą gazu ziemnego w różnych jego postaciach, a następnie za pomocą wodoru, co powoduje potrzebę budowy elektrowni gazowych (oraz pracujących na bazie wodoru). Jednak ze względu na dominację OZE, mogą one okazać się mało efektywne ekonomicznie (będą działały tylko wówczas, kiedy wiatr i słońce nie dostarczą dostatecznej ilości energii elektrycznej). W tej sytuacji coraz więcej ekspertów zadaje sobie pytanie, dlaczego zdeprecjonowane węglowe źródła energii nie są dłużej utrzymywane w dyspozycji, w celu zwalczania „zastojów mocy”, a zamiast tego planuje się budowę nowych elektrowni gazowych w ramach wartych miliardy dotowanych inwestycji.
W odpowiedzi na krytykę rząd federalny argumentuje, że gaz emituje mniej CO2 niż węgiel i, że elektrownie gazowe będą mogły później wykorzystywać przyjazny dla klimatu wodór. Argumenty władz federalnych jednak łatwo podważyć, gdyż sceptycy twierdzą, iż LNG emituje więcej gazów cieplarnianych niż węgiel kamienny, ale co ważniejsze, CO2 można wychwytywać i składować (technologia CCS), a wtedy energetyka węglowa może być również neutralna dla klimatu.
Przedstawiciele VdKI uważają, że zanim zostaną ostatecznie rozstrzygnięte tego typu fundamentalne spory, ważne jest, aby przedłużyć funkcjonowanie ustawy o tzw. elektrowniach zastępczych (Das Ersatzkraftwerkebeteiligungsgesetz − EKBG) dalej niż do pierwszej połowy 2024 r. Ustawa ta została wprowadzona, by łagodzić istniejące niedobory rosyjskiego gazu i według VdKI ta zasadnicza przesłanka jest wciąż aktualna, ponieważ dzięki ustawie można nadal oszczędzać gaz ziemny do produkcji energii elektrycznej i przekierowywać go na potrzeby ciepłownictwa i przemysłu.
Zdaniem węglowego lobby funkcjonowanie zapisów EKBG udowodniło, że można skutecznie stabilizować dostawy oraz ceny. Dlatego według VdKI dziś nie tylko należy zabezpieczyć możliwości transportu węgla, drogą kolejową i wodną, ale również bezterminowo zapewnić funkcjonowanie EKBG (pierwotnie planowano wyczerpać formułę funkcjonowania EKBG do wiosny 2023 r.).
Zbijając argumenty na rzecz importu gazu do RFN prezes stowarzyszenia VdKI Alexander Bethe, podkreśla również, że zastąpienie gazu rosyjskiego gazem z Bliskiego Wschodu nie jest żadną alternatywą, gdyż węgiel kamienny jest dostępny niemal wszędzie i dociera do Niemiec z wielu państw różnymi trasami, dlatego dostawy są „znacznie bardziej odporne” na zakłócenia niż kontrakty gazowe. Bethe zwraca przy tym uwagę, że przed wojną w Ukrainie Niemcy pozyskiwali z Rosji ponad 50% węgla kamiennego, a w ciągu kilku miesięcy po ataku zależność ta została zredukowana do zera. Powołując się na badania naukowe, Bethe zakwestionował również argument, że LNG jest bardziej przyjazny dla klimatu niż węgiel. Robert Howarth z Cornell University wykazał bowiem niedawno, iż ulatniający się przy użyciu LNG metan jest znacznie bardziej szkodliwy. W ramach prowadzonych badań Howarth dowiódł, iż LNG emituje od 24% do 274% więcej gazów cieplarnianych (GHG) niż węgiel na wszystkich etapach: produkcji, transportu i użytkowania i dlatego „nie jest przyjazny dla klimatu”. Bethe zaznaczył również, że jest „myśleniem życzeniowym” zastąpienie 18 GW mocy uzyskiwanych z elektrowni opalanych węglem kamiennym dzięki działaniu elektrowni wykorzystujących LNG do 2030 r. (W. Ostant)
27.11.2023