Przemówienie minister stanu ds. kultury podczas uroczystości upamiętnienia 84. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Berlinie
#IIwojnaświatowa #ClaudiaRoth #przemówienie
Podczas uroczystości z okazji 84. rocznicy napaści Niemiec na Polskę (1.09.2023) w centrum Berlina, w Tiergarten, minister Roth zwróciła uwagę, że wojna, która rozpoczęła się 1 września 1939 r. atakiem bombowym na ludność w polskim Wieluniu i ogniem, jaki otworzył pancernik „Schleswig-Holstein” na polskie umocnienia w Westerplatte przed Wolnym Miastem Gdańskiem, była wojną, która od pierwszej minuty nie miała nic innego na celu, jak tylko zniszczenie. Jej rozmiary przekroczyły wszelkie wyobrażenia.
W kontekście wojny w Ukrainie, która wstrząsnęła Europą, Roth postawiła pytanie: „Co dzisiaj mówi nam ta data, obchodzona przez cztery dziesiątki lat w jednej części Niemiec jako Światowy Dzień Pokoju, a w drugiej jako Dzień przeciwko wojnie? Czy zrozumieliśmy, co się wydarzyło 1 września 1939 r.?”. Jej zdaniem ów dzień przypomina także o 23 sierpnia 1939 r., o „perfidnym” niemiecko-sowieckim Pakcie o nieagresji, za pomocą którego ówcześni władcy podzielili po raz kolejny Polskę i kraje bałtyckie i pozbawili je wolności.
Wspominając napaść narodowosocjalistycznych Niemiec na Polskę, oświadczyła, że jest to dzień, który nie przeminął. Jest on czymś więcej niż tylko bolesnym wspomnieniem Polaków i Niemców; jest wciąż obecny w naszej teraźniejszości, w stosunkach między naszymi krajami.
Przyznała zarazem, że Niemcy wciąż zbyt mało wiedzą o okrucieństwach wojny i okupacji niemieckiej i jej skutkach. Poznanie tego rozdziału historii Niemiec jest wyrazem odpowiedzialności, jaką nakłada na Niemcy data 1 września 1939 r., uważa Roth. Zapowiedziała, że Niemcy chcą i będą się angażować, by ten stan rzeczy zmienić. Przytoczyła zarazem nadal aktualne, jej zdaniem, słowa Thomasa Manna z maja 1945 r. Mówił on wtedy o odpowiedzialności nie tylko za to, co się wówczas wydarzyło, ale wskazywał także, że winnym jest każdy, kto nie czyni wszystkiego, by przeciwdziałać terrorowi i zniszczeniu, jakie niosą ze sobą rządy autorytarne (dyktatura). To jest „nasza odpowiedzialność”, podkreśliła.
Przypomniała też, że mówiąc o kulturze niemieckiej nie można przemilczać kultury polskiej, Warszawy, Krakowa, tego, co piękne, cenne, zniszczone. W jej przekonaniu Anna Świrszczyńska, której poezji można było wysłuchać podczas uroczystości, nie milczała. Jej twórczość jest silnym, charakterystycznym, kobiecym i niezwykle nowoczesnym głosem wśród głosów licznych wielkich postaci literatury polskiej ubiegłego stulecia.
Roth przytoczyła także słowa ministra Bartoszewskiego, który zlecił Polakom i Niemcom misje, dowodząc, że to od naszego sąsiedztwa będzie zależało, czy i kiedy podzielona Europa się zrośnie. Roth przyznała, że miał rację. „Wiemy − mówiła − że zależy to od naszej odpowiedzialności”.
Podzieliła się również refleksją ze swej wizyty w Warszawie (7.06 br.) i spotkania z Marianem Turskim, który podczas oprowadzania po Muzeum Polin podał jej rękę. Ten gest przyjęła Roth jako gest pojednania, uczyniony w duchu zaufania. W jej ocenie to zaufanie daje nam szansę, by − pamiętając o odpowiedzialności − spotykać się ze sobą i starać się zrozumieć. Taką szansę może stworzyć Dom Polsko-Niemiecki, który ma powstać w Berlinie. (M. Wagińska-Marzec)
11.09.2023